środa, 30 marca 2011

Czy istnieją małe kłamstwa?

Oglądając film “The Legend of Bagger Vance” zacząłem zastanawiać się nad pewną sprawą, która od jakiegoś czasu mnie gryzie. Otóż mam na myśli kłamstwa. Czy można je dzielić? Na przykład na małe, duże, troszkę mniejsze niż duże? A może po prostu trzeba znaleźć dobre usprawiedliwienie, i iść dalej?

Mam wrażenie, że czasami zapominając o zasadach, próbujemy to robić. 

Przychodzi mi do głowy taki przykład:
Gram w siatkówkę ponad 10 lat, i nigdy, przenigdy nie mogłem zrozumieć dlaczego zawodnicy kłamią na boisku. Przecież to tylko gra. Nie rozumiałem satysfakcji ze zwycięstwa odniesionego dzięki oszustwu. Pamiętam grałem kiedyś z drużyną pewnej firmy i czasami wręcz bawiło mnie jak, gość będąc tyłem do piłki nie mając nawet najmniejszej szansy zobaczenia gdzie spadła, kłócił się ze mną, że był półmetrowy aut. Było wiele takich sytuacji i zaczęło mnie to denerwować,  w rezultacie przestawałem odczuwać przyjemność z gry. Zamiast się kłócić postanowiłem zmienić drużynę.
Krok po kroku przesuwałem się w górę po drabinie małopolskiej ligi amatorskiej i na samym końcu sam musiałem stawić czoło takiej sytuacji. Obecnie gram w pierwszej lidze (amatorskiej) a tam  przyjęta jest według mnie głupia zasada. Otóż, praktycznie po każdym zagraniu zawodnicy sugerują sędziemu decyzję, która jest oczywiście dobra dla nich a nie zawsze zgodna z prawdą (właściwie to chyba w każdej dyscyplinie jest coś takiego, przewracający się piłkarze nożni, ręczni itp). Pamiętam pierwsze spotkania w lidze, kiedy to wręcz czułem się zawstydzony kiedy mówiłem prawdę. Dostałem nawet instrukcje jak się zachowywać, żeby sędzia podjął „dobrą” decyzję.

Jak wspomniałem oglądając film „The Legend of Bagger Vance” zacząłem ponownie się nad tym zastanawiać

Jaka jest satysfakcja ze zwycięstwa, które tak naprawdę jest oszustwem? 
Można okłamywać wszystkich wokół, ale przecież nie siebie samego?
Co skłania ludzi do przełamywania bariery prawdy?
Zapraszam do dyskusji.